Dziś na zielono
Czyli jedzenie w kolorze matcha :) (i w większości wypadków również o smaku matcha).
Od początku próbuję najdziwniejszych rzeczy. I niemal zawsze sprawdza się teoria Fernanda: jeśli coś wygląda ładnie, zazwyczaj nie smakuje najlepiej. Np. ciasta w stylu europejskim są śliczne i zazwyczaj bezsmakowe, a bita śmietana jest bez cukru! Jeśli obiecuje być czymś, zwykle tym nie jest- jak czekolada reklamowana jako gorzka okazuje się mleczna... Jeśli natomiast udaje z wyglądu coś zupełnie innego, często bywa smaczne ;)
Letnia nowość popularnej firmy. Mdłe, malutkie i drogie.
Lody z serii dobre, bo tanie- wiórki lodowe, sos herbaciany i azuki.
Kanapka lodowa, śmietankowo-matchowa. Pycha.
Okruszki z Oreo zalane biało-matchową czekoladą, w formie mini batoników. Mdłe, a herbaciane tylko z nazwy.
Lubiane tutaj ciasteczka Country Ma'am w wersji matcha. Pyszne, tylko opakowania takie małe... ;)
Klasyka. Opisywać chyba nie trzeba ;)
Japońska specjalność- napój leczniczy/ witaminizujący. Temat na osobny wpis, kiedy nabiorę odwagi do spróbowania innych ;) Tutaj wersja z kolagenem, marki Shiseido. Tak, do picia. Musujące lekarstwa na grypę to przy tym pyszności :/
Drugi z serii suplementów w płynie. Mega porcja witaminy C wykręcająca ślinianki.
Melonowa edycja słodkiego napoju Kalpis (zazwyczaj w wersji mętno- mlecznej). Smaczniejsza, ale za to z większą dawką słodzików i innej chemii.
Mleko sojowe o smaku matcha oraz bananowe.
Chlebek z azuki i matcha. Kolor śliczny, ale niestety, zgodnie z teorią F., smak waciany.
Z okazji sezonu futbolowego jest wysyp "brazylijskich" rzeczy. Tu mistrzostwo świata w nazewnictwie. Nie próbowałam, Fernando dostał w prezencie ;)
A na koniec - napój, po którym ja zrobiłam się zielona. Polecana jako bardzo zdrowa amazake produkowana jest ze sfermentowanego ryżu, wykorzystanego do produkcji alkoholu. Niestety, nawet natto smakuje lepiej...
Comments
Post a Comment