Pop Kyoto (I)

Dzięki funkcji ambasadora programu CoFesta, udało mi się pojechać na niecodzienną wycieczkę do Kioto. Świątynie musiały poczekać ;) Najważniejszym punktem programu był udział (czyli głównie oglądanie i pozowanie do zdjęć) w Kyoto International Manga & Anime Fair, w skrócie Kyomaf(u). Wśród atrakcji m.in wystawa oryginalnych szkiców Clamp, pokazy yosakoi, aktorskie interpretacje popularnych anime, trailery najnowszych produkcji, zwiedzanie Muzeum Mangi, a także seminaria biznesowe czy spotkanie z majorem Kioto.  Znalazł się też czas na wcinanie yatsuhashi i krótką wycieczkę po Fushimi Inari Taisha :3

(Słowem dnia było "selfie", więc proszę nie przerażać się ilością ujęć tego typu.)


Podróż zajmuje ok 3 godzin. Luksus, zwłaszcza w porównaniu do nocnego busa...

Magiczne siedzenia

Selfie Queen, czyli Gift. Obowiązkowa fotka z ekiben (dworcowym bento)

Edgar, fan Godzilli, jest świetny w fotobombach ;) 

Zdjęcie z salarymanem - 1000 pkt. W roli salarymana nasz opiekun Yone san.


Straszny, ale słynny hotel

Na miejscu przywitał nas długaśny ogonek do wejścia (zawijał się aż na kolejny most)

Oraz dzikie tłumy wewnątrz. Większość udało się ominąć dzięki "multipass" wejściówce ViP *^^*

Świetne wnętrze hali wystawowej

Tak, wszyscy ci ludzie to jedna kolejka. Do strefy z gadżetami.

A po przepchaniu się przez tłumy świetna zabawa:

Focia z tytanem z popularnego anime

Edgar w roli luchadora wyzwał tytana na pojedynek.

Krótka przerwa od zgiełku w kąciku herbacianym

Rzeczywistość rozszerzona na tyle, że ciekawsza niż hostessy! 

VinSen jak Iron Man, testujący najnowszy egzoszkielet

Oddane fanki nieznanego mi anime

Edgar usiłował walczyć ze wszystkim, nawet kawaii kurczaczkiem- maskotką

Ale mochi w happi było za słodkie, żeby wyzywać je na pojedynek ;)

Shion wolała bardziej tradycyjne ujęcia ;)

Pozowanie z plastikowymi idolami

Moha dbał o prywatność kawaii bohaterek 

Był i klasyk gatunku (Space Battleship Yamato, seria rozpoczęta w 1978r)

Zaskakujące omiyage (jak można rysunki boga mangi drukować na papierze toaletowym... ;_;)

Największym wzięciem cieszyły się jak zwykle hostessy...

...chociaż niemałą sensację budził także salaryman-luchador Yone sama :D


Zwłaszcza, kiedy zaczął pozować na czerwonym dywanie.

W kolejce po lody spotkałam cierpliwego tatę

A po odczekaniu kwadransa mogłam cieszyć się naleśniko-lodem z prawdziwą matchą z Uji!

Były i efektowne tańce yosakoi

A także prezentacja mecha, czyli wielkiego robota

Gwiazda na piersi, koguty na ramionach, tablica rejestracyjna...? Tak, to robot japońskiej policji ^^ nic dziwnego, że to jeden z najbezpieczniejszych krajów na świece.

Robota przyszli obejrzeć nawet strażacy...

...więc trzeba było zrobić sobie z nimi zdjęcie ;) 
Wylądowało na fb z dopiskiem "To nie cosplay, są prawdziwi!"


Pod koniec dnia- spotkanie z Majorem Kioto. 
Mimo poważnego wyglądu, okazał się być bardzo sympatycznym człowiekiem...

...i nie przepościł okazji, żeby sfotografować się z luchadorem... 

... czy też z wyjątkowo kawaii cosplayerką Alodią.

Zresztą, z Alodią zdjęcie chcieli mieć wszyscy fani przebieranek (i uroczych dziewcząt ;) )


Tradycyjne czarki z napisem "Kyomafu" dostaliśmy w prezencie

Omomnom. Żelki  z agaragaru i owocki

Omnomnom. Warabi mochi z matchą oraz nashi w słonej (!) polewie

Oraz inne omnomnomsy z przyjęcia u Majora.

Skromna torii po drodze do hotelu (gaijin dla skali)

 Klimatyczne platformy i ceremonie herbaciane nad rzeką


A w hotelu...yukata night!

Shion, Pochen, Vin

Olfa, Edgar, Gift

...oraz gwiazda wieczoru, "I'm the knight!" Yone sama! :D



Gratis:

Cud architektoniczny. Winda szersza od części mieszkalnej (całość miała jakieś 5-6m szerokości)

Cud technologiczny. Automat z parasolkami.

Kolejny wpis z Fushimi Inari, co oznacza lisałki! Stay tuned!


Comments

Popular posts from this blog

Studnia Szczęścia (VII -Muzeum Okularów)

...nie porusza żadną nóżką...

Jeśli sumo, to w Ryogoku.